Wstęp
Filip Fonder to mieszkaniec gminy Pomiechówek pochowany na cmentarzu w Pomiechowie. Bohater odznaczony trzema medalami, w tym srebrnym krzyżem Virtuti Militari. Patriota, który za swoje zaangażowanie w walkę przed II wojną światową, został bardzo źle potraktowany przez powojenne władze komunistyczne. Dochował się dziewięciorga dzieci. Jeden z jego wnuków – Piotr Fonder – postanowił zebrać jak najwięcej informacji o dziadku i jego losach. Niestety zmarł w 2021 roku na Covid-19 w wieku 49. lat. Wszystko, co udało mu się zebrać opisał w tekście zamieszczonym poniżej. Od rodziny otrzymaliśmy także zamieszczone poniżej, ocalałe dokumenty.
Tekst wnuka
Historia Filipa Fondera związana z walką o niepodległość ojczyzny rozpoczęła się już w 13.11.1910 r. Młody wówczas Filip zostaje powołany do armii rosyjskiej w Galicji, zdobywa tam pierwsze doświadczenie wojskowe, gdzie służy do 28.08.1914 roku. Po około dwóch miesiącach dostaje się do armii francuskiej (od dnia 20.10.1914 r., w której służy do dnia 20.10.1917 r.). Filip Fonder w tym czasie pełni służbę w francuskiej Legii Cudzoziemskiej – 1 Dywizja Marokańska. W czasie służby przebywa na terenie Maroka, następnie w Europie, gdzie bierze czynny udział w walkach, jako żołnierz frontowy. Z moich ustaleń wynika, że dziadek Filip znalazł się we Francji za sprawą Rosji, tzn. w tamtym czasie były przypadki, że Car płacił Francji za broń żołnierzami. W ten sposób wielu Polaków trafiło do Francji. Takie właśnie informacje otrzymałem od Pani profesor Alicji Trojanowskiej z Le Mans Kultura Polska, która pielęgnuje i przywraca pamięć Polskiej Armii Błękitnej na terenie Francji. W czasie służby w Armii Francuskiej Dziadek brał wielokrotnie udział w walkach frontowych w 1915 r. nad Marną. W 1916 i 1917 r. w Szampanii i od 20.10.1917 r. do 1918 r. w Szampanii będąc w 1 Pułku Strzelców Polskich. Ranny pod Marną, dnia 21.07.1918 r., zostaje odznaczony Oznaką Honorową Francuską „Krzyż wojenny” i medalem „Militer France”. 21.07.1918 r. rozkazem Dowództwa 4 Armii Francuskiej w Szampanii został mianowany chorążym. Dziadek służył w 5 kompanii 1 Pułku Strzelców Polskich we Francji, który to w nocy z 24 na 25 lipca brał udział w ataku na pozycje niemieckiego batalionu z 66 pułku, który zajmował małe wzgórze z laskiem zwane Bois de Raguette. Piąta kompania, w której służył dziadek, zajęła pozycje Niemców biorąc do niewoli około 160 jeńców i zdobywając sporą ilość sprzętu wojskowego i zapasu, w tym 20 ciężkich karabinów maszynowych. Atak piątej i części szóstej kompanii na Bois de Raguette należał do największych dokonań 1 Pułku, w czasie ataku poległ dowódca 5 kompanii kpt. Krzywkowski-Woliński, oraz dwaj podporucznicy Bartman i Franciszek Bauer, obaj z Ameryki, następni dwaj Stanisław Wroński i Wacław Rzewski zostali ranni. W czasie walk został też ranny kpt. Piekarski. Kompania dziadka wraz z częścią 6 kompanii straciła 42 strzelców zabitych i 77 rannych po stronie niemieckiej według informacji uzyskanych od jeńców 66 pułk wycofano z frontu. Według Józefa Sierocińskiego, który w 1929 roku zebrał i opracował materiały w książce pt. ARMIA POLSKA WE FRANCJI DZIEJE WOJSK Gen. Hallera na OBCZYŹNIE na wzgórze następują trzy silne przeciwnatarcia niemieckie, w wyniku których wszyscy oficerowie 5 komp. giną i dowództwo obejmuje sierż. Fonder, 5 komp. walczy ze szturmującymi Niemcami na granaty ręczne, wręcz i na pięści. Kompania mojego dziadka za ten czyn została wyróżniona w rozkazie z dnia 29 lipca 1918 roku przez Dowódcę XXI Korpusu Generała Naulina oraz Dowódcę 17. pułku piechoty francuskiej w rozkazie Nr 970 z dnia 20 sierpnia 1918 roku d-ca Pean Pułkownik. W wyniku powyższych zasług 5 kompania została odznaczona Krzyżem „Croix de Guerre” ze złotą gwiazdą. Wyróżnienia kompanii dokonał jeszcze d-ca 170 Dywizji w rozkazie z 10 sierpnia 1918 roku Generał Bernard. Z przybyciem Armii Gen. Hallera do Polski dziadek został 15 maja 1919 roku przydzielony do 1 Batalionu 3 Pułku Artylerii Ciężkiej, po czym skierowany od dnia 1 lipca 1919 roku na front Ukraiński i Litewsko-Białoruski do października 1920 roku. 1 października 1920 roku dziadkowi przyznano szarżę chorążego posiadaną w Armii Francuskiej Dz. Pers.Nr.41/20.poz991. Z przekazów rodzinnych wiem, że dziadek w czasie wojny 1920 roku walczył w okolicach Pomiechówka, Borkowa i Pułtuska. Dodatkowo o tych samych wydarzeniach opowiadał mojemu ojcu uczestnik tych walk Pan Nerć, który walczył razem z moim dziadkiem przeciwko Bolszewikom. Pan Nerć opowiadał mojemu ojcu, 16 letniemu chłopcu, że on walczył razem z jego ojcem i że pognali Ruskich. Opowiadał, że zaatakowali w kierunku Pułtuska, gdzie zastali zaskoczonych Ruskich, którzy na pół rozebrani uciekali w panice pozostawiając wszystkie zapasy i cały sprzęt. Pan Nerć określił to, że Ruscy uciekali tak jak stali nago, że zaskoczenie było ogromne, że nie zdążyli się ubrać i ratowali tylko swoje życie siadając na konie, wielbłądy i uciekali. Z opowieści tego człowieka wynikało, że Pułtusk zajęto bez większego problemu a razem z nim całe tabory i zapasy Bolszewików. Jednostka dziadka według Pana Nercia atakowała następnie w kierunku Ciechanowa i też udało im się zaskoczyć przeciwnika. Człowiek ten był dumny z tego, że walczył razem z dziadkiem i chwalił go do mojego Ojca. Szukając podobieństwa stwierdził, że ojciec podobny jest do dziadka i że musi być dumny ze swojego Ojca. Ojciec poinformował go, że chor. Filip Fonder zmarł, wówczas Pan Nerć powiedział pamiętaj synu o tym, co ci mówiłem i bądź dumny, że miałeś takiego ojca. Dziadek, mój chor. Filip Fonder zmarł w 1950 roku, pochowany jest w Pomiechowie na tyle kwatery wojennej żołnierzy 5 Armii Gen. Sikorskiego, poległych w dniach 14-15 sierpnia 1920 roku, co było jego ostatnią wolą. Dziadek mój służył w wojsku do 31 marca 1936 roku został zwolniony od powszechnego obowiązku wojskowego rozkazem. DOK. I. Sztab. Sam. Ref. Pers. Nr, 321- 2029/poz. z dnia 30.XII 1935 roku przez Dowódcę 1 P. A. C. Ppłk. Dypl. Korewo. Dziadek posiadał szereg odniesionych ran, co skutkowało pogorszającym się stanem jego zdrowia (szrama na lewym policzku i lewej piersi po ranach, brak części palców 1, 2, 3 lewej ręki). W piersi dziadka tkwił odłamek, w wyniku przemieszczania którego doszło do choroby dziadka i śmierci. Po 1936 roku dziadek prowadził gospodarstwo na ziemi wydzierżawionej przez wojsko, utrzymywał osobiste kontakty z gen. Józefem Hallerem i z gen. Felicjanem Sławojem Składkowskim, premierem rządu Polskiego, którego żona (Francuzka) prowadziła w Pomiechówku obozy i kolonie letnie dla dzieci. Z przekazów rodzinnych wiem, że zarządzał lub nadzorował grunty wojskowe należące do gen. Sławoja Składkowskiego. W czasie okupacji zamieszkiwał wraz z rodziną na Bereńciźnie, okolice obecnej Jednostki Wojskowej w Pomiechówku. Tam, w 1944 roku, w czasie ofensywy Armii Radzieckiej, doszło do zaboru przez żołnierzy tej armii mienia rodziny i wielu rodzinnych pamiątek takich jak odznaczenia wojskowe francuskie i polskie, munduru wojskowego Polskiej Armii, szabli wojskowej z dedykacją oraz innego mienia wojskowego. Około roku 1946 na skutek donosu znajomego, dziadek został aresztowany przez Służby Bezpieczeństwa i osadzony w Twierdzy Modlin. Za wstawiennictwem działaczy z Armii Ludowej, został zwolniony. Przyczyną aresztowania był zawieszony w domu portret Marszałka Józefa Piłsudskiego, warunkiem zwolnienia z więzienia było osobiste zniszczenie portretu marszałka na oczach funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, Rodzina podawała, że to było NKWD. Fakt ten odbił się skutkiem zniszczenia przez moją babcię Janinę Fonder wszelkich dokumentów wojskowych i korespondencji dziadka z gen. Józefem Hallerem jak i innymi byłymi żołnierzami. Zniszczone zostały wszelkie zdjęcia i materiały mogące zaszkodzić rodzinie i samemu dziadkowi. W 1950 roku, gdy Ojciec mój miał 6 lat, umarł mój dziadek a jego ojciec. W pamięci Ojca zostało wiele wspomnień i opowiadań, które siedząc na kolanie swojego ojca słyszał od niego. Ostatnią rzeczą, jaka utkwiła w jego pamięci były otwarte drzwi do pokoju, w którym leżał chory ojciec i ostatnie tchnienie, jakie wydał przed śmiercią. Ostatnią korespondencję otrzymaną po śmierci dziadka od gen. Hallera w 1951 roku z propozycją wyjazdu do Wielkiej Brytanii babcia również zniszczyła (przekaz ustny od sióstr mojego Ojca), z obawy przed Służbami Bezpieczeństwa. W 1952 roku całą rodzinę wysiedlono z Bereńcizny do Stanisławowa na tzw. Czerwoną Prochownię gdzie zamieszkali w zniszczonym budynku po byłej wartowni w jednym pokoju i przedsionku w 11 osób. Dopiero po 3 latach 24.04.2016 roku z 126 rocznicę upamiętniliśmy dziadka razem z Ojcem stawiając mu nowy pomnik na cmentarzu w Pomiechowie (województwo mazowieckie, powiat nowodworski, gmina Pomiechówek), na którym wykonaliśmy napis chor. Filip Fonder z Armii Gen. Hallera, nad napisem po lewej stronie umieściliśmy krzyż WIRTUTI MILITARI z nr. 5681, po prawej natomiast zdjęcie stojącego w mundurze Błękitnej Armii dziadka wraz z siedzącą przy nim ciężarną małżonką (zdjęcie wykonane w 1920 roku). Jak wspomniałem osobiście nie znałem dziadka, lecz dumny jestem z niego i jego postawy, jako Polaka. Z tego, że od 1914 do 1920 roku walczył o wolną Polskę i Polskość. Dziś pielęgnuję pamięć o nim i jego poświęceniu dla wolnej Ojczyzny. Wszystko, co wiem i posiadam na temat dziadka przekazuję rodzinie i wszystkim zainteresowanym osobom w celu publikacji do książek i wystaw, aby przywrócić należną pamięć mojemu dziadkowi chor. Filipowi Fonderowi Kawalerowi Orderu WIRTUTI MILITARI, uczestnikowi walk za wolność Polski i Francji (za wolność waszą i naszą), odznaczonemu Francuską Odznaką Honorową „Krzyż Wojenny” („Croix de Guerre”) i medal „Militer Franc”. Na końcu mojej opowieści dodać należy, że dnia 25 kwietnia 2011 roku urodził mi się syn, któremu razem z żoną, by upamiętnić dziadka, daliśmy na imię Filip.
Cudem ocalony
Jest to tekst wnuka Piotra, napisany do francuskiego wydawnictwa Kultura Polska. Oprócz powtarzających się informacji zawiera dwie historie o cudownym ocaleniu Filipa Fondera.
„Nie znałem osobiście mojego dziadka Filipa Fondera, legionisty i oficera Armii Błękitnej. Wszystko, co wiem, przekazał mi mój ojciec Bogusław, który w chwili śmierci dziadka w 1950 roku miał zaledwie 6 lat.
Pierwsza opowieść dotyczy okresu walki z Niemcami na terenie Francji. Musiało to być pomiędzy 1915, a 1917 rokiem, zanim dziadek wstąpił do 1 Pułku Strzelców Polskich sformowanego w Sille-le-guillaume. Dotyczyło to jednej z ofensyw Armii Francuskiej. Legioniści prowadzili natarcie na pozycje niemieckie. Linia natarcia przechodziła przez cmentarz, na którym były pozycje Niemców. Ostrzał był gęsty. Towarzysze broni ginęli na dziadka oczach. Tuż obok dziadka wybuchł pocisk artyleryjski. Dziadek stracił przytomność. Gdy się ocknął, zobaczył przed sobą wbity w ziemię drewniany krzyż nagrobny z Jezusem Chrystusem. Krzyż był prawie nienaruszony, w jego drzewcu tkwił odłamek tego pocisku, który dziadka ogłuszył.
Krzyż ten z figurą Chrystusa towarzyszył dziadkowi aż do szczęśliwego powrotu do ojczystej Polski. Jako talizman wisiał długo w domu dziadka. W 1950 roku, już tylko sam Chrystus, bo drewno się rozsypało, spoczął wraz z dziadkiem w mogile, na cmentarzu w Pomiechowie, przy grobie zbiorowym żołnierzy poległych 14 i 15 sierpnia 1920 roku podczas Bitwy Warszawskiej. Należeli oni do 5 Armii gen. Sikorskiego.
Druga opowieść mojego dziadka dotyczyła jednej z ofensyw pod koniec wojny – tym razem niemieckiej. Kiedy dziadek wraz z 21. żołnierzami polskimi zostali odcięci od swojej jednostki, Niemcy puścili gaz i mało brakowało, by wszyscy zginęli. Uratowały ich psy, które wyczuły niebezpieczeństwo. Dziadek natychmiast rozkazał, by wszyscy weszli na drzewa. Potem okopami pod osłoną nocy powrócili do swojej jednostki. Tam powitano ich z wielkim zdziwieniem: „Fonder, to wy jeszcze żyjecie? A my was już skreśliliśmy z ewidencji. Dziadek nie stracił wtedy żadnego ze swoich żołnierzy.
Resztę losów dziadka poznałem z książki Witolda Trawińskiego „Odyseja Polskiej Armii Błękitnej”. Autor zawarł w niej fakty udokumentowane i relacje bezpośrednie mojego dziadka z walk 5. kompanii pierwszego pułku strzelców polskich z batalionem niemieckim. Za ten czyn 5 kompania została wyróżniona i otrzymała Krzyż Wojenny.
Dziadek Filip w imię swoich ideałów, gotów był poświęcić życie i zdrowie w walce o Polskę, której wówczas nawet nie było na mapach. Istniała jedynie w sercach milionów Polaków. 25 kwietnia 2011 roku, urodził mi się syn, który dostał na imię Filip (w dokumentach mojego dziadka widnieje data urodzenia 24 kwietnia 1889 roku).”
Książki
Dokumenty