Urodził się 5 lutego 1920 roku w Pomiechówku. Rodzicami Jerzego byli Henryka z Wesołowskich i Wincenty Żytecki, który sprawował urząd sekretarza gminy i zbudował dom przy ulicy Nasielskiej. Jerzy uczęszczał do szkoły podstawowej w Pomiechówku, a następnie do gimnazjum im. Bolesława Prusa w Warszawie. W czasie okupacji pracował w gminie Modlin. W 1945 roku rozpoczął studia na Wydziale Leśnym. W 1946 roku zmienił kierunek na nowo powstały Technologię Drewna. W 1950 roku uzyskał dyplom Magistra inżyniera z odznaczeniem. Pracę na uczelni rozpoczął jeszcze jako student. Równolegle rozpoczął studia z zakresu organizacji i ekonomiki SGPiS, na UW oraz na wydziale Leśnym w Belgradzie. W 1962 uzyskał stopień doktora nauk technicznych, a w 1965 roku doktora habilitowanego. Pracował w macierzystej katedrze na Wydziale Technologii Drewna oraz w Instytucie Przemysłu Drzewnego. Pełnił funkcje Dziekana, Dyrektora Instytutu, a potem Prorektora.
Jego działalność naukowa i dydaktyczna okazała się kluczowa dla reprezentowanej dziedziny. Uczestniczył aktywnie w wielu Radach Naukowych i Ośrodkach Badawczych. Za swą działalność otrzymał wiele odznaczeń m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Srebrny Krzyż Zasługi, medal Komisji Edukacji Narodowej, Zasłużony dla Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego i inne. Nawet mieszkając w Warszawie pozostawał bardzo związany z Pomiechówkiem, gdzie w rodzinnym domu spędzał zawsze wakacje wraz z żoną i dziećmi. W domu tym mieszkał w czasie studiów, kiedy to ożenił się z Wandą Przytułówną z pobliskiej Bronisławki. Rodzinie znane jest wspomnienie chrztu pierwszego dziecka Żyteckich, kiedy to cała rodzina szła piechotą z ulicy Nasielskiej do kościoła św. Anny w Pomiechowie, ciągnąc drabiniasty wózek z dzieckiem. Bardzo intensywne życie w połączeniu z trwającą lata ciężką chorobą żony, której obowiązki w wychowaniu dzieci i prowadzeniu domu musiał przejąć całkowicie, przyczyniły się do jego przedwczesnej śmierci. Zmarł 3 października 1981 roku. Jest pochowany na cmentarzu w Pomiechowie w grobie rodzinnym Żyteckich. Był człowiekiem skromnym, uczynnym, z poczuciem humoru, niebywałej pracowitości i rzadkiej szlachetności. Jest bardzo dobrze wspominany nie tylko przez rodzinę i kolegów, ale przede wszystkim przez studentów.
Na zdjęciu z prawej Henryka Żytecka, z lewej kuzyni, kolejni użytkownicy wózka wspomnianego w tekście, którym wieziono do kościoła na chrzest syna profesora.
Zamieszczone informacje zostały otrzymane od kuzynki
pana profesora, pani Anny Wesołowskiej-Szegidewicz.